Ask.fm

Jeśli macie do mnie jakieś pytania możecie mi je zadać na moim profilu na Ask.fm ;)

środa, 31 października 2012

Rozdział 1.


-Już. Już prawie. Jeszcze odrobinkę i po wszystkim. Tak mało brakuje. Tylko chwilka i będzie po wszystkim – mruczałam sama do siebie, próbując uporać się z zapięciem walizki – TAK! – krzyknęłam, gdy tylko udało mi się ją zapiąć. Odwróciłam się do garderoby i zauważyłam, iż wciąż nie spakowałam mojego ulubionego sweterka. – NIE! – warknęłam. Opadłam na łóżko z braku sił i zrezygnowana.
-W Los Angeles nie będzie ci potrzebny sweterek – powiedziała Hope, opierając się o framugę drzwi.
-Bez sweterka się nie ruszę! – zaprotestowałam
-Angelin wytłumacz jej, że w LA nie będzie jej potrzebny sweter – zwróciła się do blondynki.
-Jak to nie będzie potrzebny.. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy ! Dawaj Lexi, pakujemy.
-Nie dasz rady, Angi.. Ledwo zamknęłam ją tak, a ten sweter jest cholernie gruby.
-To, co robimy? – zapytała przyjaciółka, a ja z błyskiem w oku i uśmiechem na ustach spojrzałam się na nią.
-TAAAAAAAAAAAATOOOOOOO !!!!!!!!!!!!!! – wydarłam się na cały dom z nadzieją, że mnie usłyszy. Jednak zero reakcji – TAAAAAAAATOOOOO !! – ponowiłam próbę
-Alexis przestań krzyczeć! – upomniała mnie mama
-Dobra! – odkrzyknęłam jej oraz odczekałam chwilkę.  – TAAAAATOOOO !!!!!!!! – zawołałam znowu.
-Nie możesz ruszyć tyłka, tylko drzesz się na cały dom ?! Musisz wszystkich budzić !? – do mojego pokoju zawitał zaspany z słuchawkami na szyi Nathan.. Mój starszy o 2 lata brat. Kątem oka spojrzałam na Angelin i jej uśmiech wypełniający całe usta
-Oh spałeś ? Naprawdę ? A co to się stało ? Wybacz, ale byłam pewna, że wykonujesz jakieś prace. Przepraszam, że przerwałam twój odpoczynek po ciężkim wysiłku, jakim jest dla ciebie myślenie – powiedziałam z sarkazmem. Nathan jest okropnym leniem. Jeśli nie leży na łóżku w słuchawkach to zapewne jest z Luckasem i Cassidy. Synem wujka Louisa i córką wujka Liama. Zawsze trzymają się, w 3 jako ci „najstarsi”. Luckas ma 19, a Cassidy i Nathan po 18. Jakby nie patrzeć to ta paczka mojego tatusia z liceum to trochę taka.. chyba kiepsko uświadomiona w temacie seksualnym. Całe piąć par - mój tata i moja mama (Zayn i Perrie), wujo Louis i ciocia Eleanor, wujo Liam i ciocia Danielle, wujo Harry i ciocia Kathrine oraz wujek Niall i ciocia Jade – narobili sobie dzieci zanim skończyli szkołę. Ja tam nie wiem gdzie im się tak spieszyło, ale w sumie na dobre wyszło. Przynajmniej mam młodych rodziców i zajebistych wujków. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina.
-Dziękuje ci Boże, za to, że wysyłasz to okropieństwo z dala od domu .. dziękuje ci – zaczął mój brat – A i tak wgl.. Ojca nie ma. Wyszedł gdzieś z wujkami.. a ja wychodzę teraz, więc nawet nie proś mnie, żebym pomógł ci z głupim sweterkiem.. Papa – powiedział wrednie z uśmieszkiem i wyszedł. Nie tracąc okazji wskoczyłam na jego plecy
-Oh ty mój kochany braciszku. Wiesz jak bardzo cię kocham. – słodziłam Nathanowi jak tylko mogłam – Pomóż mi z walizką.. Albo nie przylecisz do mnie za żadne skarby na wakacje – zrzucił mnie z pleców i spojrzał pieronującym wzrokiem.
-Kpisz ze mnie ? Sądzisz, że mi zabronisz ?
-Niee.. Sądzę, że ładnie uśmiechnę się do tatusia i od razu wysłucha swoją ukochaną córeczkę. I nie pojedziesz do żadnego Los Angeles.
-Uważaj, bo ty zaraz nigdzie nie pojedziesz
-A chcesz się założyć ? Jak sądzisz?.. Kogo posłucha tatuś ? Swojej jedynej ukochanej córeczki czy okropnego leniwego syna ? – zapytałam doskonale znając odpowiedź. Nathan zacisnął zęby i pięści, po czym się rozluźnił.
-Daj ten pieprzony sweter – wyciągnął rękę, a ja szczęśliwa pobiegłam do garderoby po ciuch. Po 10 min męczarni, chłopakowi udało się – A teraz na kolanach dziękuj.
-Dziękuje – powiedziałam poczym pocałowałam brata w policzek
-Fuj.. Dobra lecę.. Narka dziewczynki – uśmiechnął się do Hope i Angelin i wyszedł.
-Angi możesz skończyć ? – zwróciłam się do przyjaciółki
-Ale, o co ci chodzi ? Z czym skończyć ?
-Z podwalaniem się do mojego brata. Wiem, że on ci się podoba, ale weź z tym przystopuj
-Serio Lexi ? Serio prosisz Angi, żeby przystopowała z flirtowaniem ? To tak jakbyś kazała słońcu nie świecić. – zauważyła Hope.
-EJ ! Ja tu jestem ! Ale fakt.. Macie racje. Moja wina, że wrodziłam się do taty ? –oburzyła się blondynka.
Angelin Styles – córka wujka Harrego i cioci Kathrine. Flirciara, jakich mało. Przejście obok przystojnego chłopaka i nie zagadanie do niego, to zupełnie jak kara dla niej. Pewna siebie, zwariowana, wesoła dziewczyna. Zawsze wszędzie jej pełno. Jedną z najlepszych jej przyjaciółkę jest jej mama. No i oczywiście ja i Hope.  Nie jest naturalną blondynką.
Za to Hope owszem. Urodę zdecydowanie ma po swojej mamie Jade, jednak charakterek po tatusiu, Niallu. Mój tata i cała reszta od zawsze powtarzają, że Hope to wujek Niall w spódnicy. Kocha jedzenie i grę na gitarze. Pełna poczucia humoru, wierna i lojalna przyjaciółka.
No i do ich dwójki doliczmy jeszcze mnie. Alexis ‘Lexi’ Malik. Tak jak i dziewczyny mam 16 lat i wrodziłam się charakterem do taty. No i jeden talent odziedziczyłam i po tacie i po mamie. Śpiew. Jednak nie jest to coś, co kocham.
Dziś spędzam ostatni dzień w Londynie. Moim rodzinnym mieście. Wraz z Angelin, Hope, Cassidy i Luckasem oraz Nathanem chodzimy do szkoły „artystycznej”. Śpiew, taniec, aktorstwo, tworzenie muzyki, gra na instrumentach.. To jest ten dział do którego uczęszczamy. A raczej uczęszczałyśmy. Ja i moje dwie przyjaciółki dostałyśmy niepowtarzalną szansę. Zostałyśmy zgłoszone do wymiany uczniów ze szkołą w Los Angeles. Lecimy tam na 6 miesięcy, uczyć się tak samo jak tu w Londynie.. Tylko, że nie w Londynie. Zawsze marzyłam, aby być uczennicą tamtejszej szkoły i wreszcie się udało. Miałyśmy zamieszkać w domku wujka Liama i jego przyrodniej siostry, której niestety nie miałam okazji poznać, jednak mój tata się nie zgodził. Kupił inny dom niedaleko szkoły, ale jednocześnie blisko plaży. Zależało mi na tym. Nie dostałam jeszcze szansy zobaczenia zakupu chociażby na zdjęciach. Ma być to niespodzianka dla mnie i zobaczę go dopiero jak dolecę.
Oczywiście nie było tak łatwo. Na wakacje ma przyjechać mój braciszek wraz z Luckasem i Cassidy.. Jednak jak dobrze pójdzie, to uda mi się wynegocjować, aby to oni zajęli posiadłość Paynów.  
-Wychodzimy gdzieś ? – zapytała Angi zrywając się z pufy 
-Nie Angi.. Nie idziemy do Nathana i Luckasa – odpowiedziała jej Hope
-Miałam na myśli spotkanie z Cassidy – wycedziła przez zęby. Oby dwie spojrzałyśmy na nią z kpiną. Obróciłam się na łóżku głową do poduszek i wybuchłam śmiechem. Jak się okazało nie jedyna, gdyż Hope zrobiła to samo. Panna Style rzuciła się na moje łóżko, kładąc się tym samym koło mnie.
-Czy to takie złe, że chce się spotkać z przyjaciółmi, za nim wyjadę na 6 miesięcy na inny kontynent ?
-Oh nie, oczywiście, że nie. – powiedziałam – Ale nas nie oszukasz. Doskonale wiemy, że chodzi ci głównie o Nathana .
-Oj tam, oj tam. Było nie mieć przystojnego brata.. I idziemy czy będziemy tak leżeć ??
-Idziemy idziemy – zakomunikowała Hope i zrzuciła nas z łóżka. Ubrałam się w TO  i zeszłam na dół do Angi  i Hope czekających na mnie.
-Mamo wychodzę !! – krzyknęłam stojąc przy drzwiach
-Gdzie ? – zapytała
-Będę wieczorem – dodałam i wyszłam. Był początek stycznia, ale mimo braku śniegu było góra z 5 stopni. A znalezienie naszej grupki nie było trudnym zadaniem. Zawsze spotykali się w jednym miejscu. Jakieś 6 lat temu całą 6 wymknęliśmy się z domu, kiedy akurat był urządzany grill u Tomlinsonów. Krążyliśmy po 
okolicznych uliczkach, aż doszliśmy do niewielkiego parku, a z niego wprost na jakby opuszczony teren. Było to urwisko z jednym wielkim drzewem. Od razu wpadliśmy na pomysł, aby to była nasza sekretna kryjówka. Nathan i Luckas przytaszczyli wielką oponę, która z pomocą wujka Nialla zawisła na drzewie jako nasza huśtawka. Ja wraz z dziewczynami oraz młodszą siostrą Luckasa , Venus, przynosiłyśmy wszystko co nie było nam potrzebne. Jakieś prześcieradła, stoliczki itp. Urządziliśmy to na naszą „bazę”. Miejsce gdzie mieliśmy wstęp tylko my. Miejsce gdzie mogliśmy uciec od wszystkiego co nas gnębiło. Było to miejsce gdzie, każde z nas przeżyło swój pierwszy pocałunek. A niektórzy jak Nathan i Luckas coś więcej. Oby dwoje przyprowadzali tu na randki swoje dziewczyny. Tak czy inaczej było to wyjątkowe miejsce dla każdego z nas. Z czasem, a dokładniej 3 lata temu, nasi rodzice złożyli się i wykupili tą ziemie. Tak więc teraz możemy robić na niej co tylko chcemy. Nie zmarnowaliśmy okazji i z miejsca ruszyliśmy do stworzenia domku. I to jest nasze własne miejsce spotkań. Nikt inny nie ma tu wstępu.
-Witamy nasze Amerykanki – powitał nas wesoły jak zawsze Luc
-Witamy szanownego Brytyjczyka – odpowiedziała przekornie Angelin.
-A co wy tu robicie ? Sądziłem, że będziecie się cały dzień pakować – spostrzegł mój braciszek
-Nath daj spokój.. Przecież one od kilku dni siedzą na walizkach. A Angi to zapewne od miesiąca jest spakowana – odezwała się Cassidy, wychodząc z małej kuchni, podając nam gorącą czekoladę.
-Przesadzacie. Wcale nie od miesiąca – broniła się blondynka. – Może od 3 tygodni.
-Dobra pomińmy to.. To co tu robicie ? – ponowił pytanie Nathan
-To nasz ostatni dzień w Anglii.. – zaczęła Hope
-To się nazwa pożegnanie, ty prymitywie – powiedziałam kąśliwie
-Ooo.. A kto nauczył cię takich ładnych słówek jak prymityw, co ?
-Pff.. Na pewno nie ty. Wybacz, ale poziom twojej inteligencji jeszcze nie dotarł na poziom takich słów. – znów zaczęłam sprzeczkę z bratem. Mimo, iż często nam się to zdarza, potrafimy się naprawdę dobrze dogadywać i zależy nam na sobie .. i to bardzo. Będzie mi go bardzo brakować, kiedy już wyjadę. Zawsze był moim starszym bratem do którego biegłam gdy czegoś się bałam, a ja zawsze będę jego młodszą siostrzyczką, którą musi chronić. Taka kolej rzeczy.
Resztę dnia spędziliśmy na wygłupianiu się, graniu w gry planszowe, kart, ale też PS3 które ściągnął tu Luckas, no i nie obeszło się bez oglądania filmu i gry w butelkę. To już standardowe zajęcia podczas naszych spotkań. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo będzie mi tego wszystkiego brakować.
Dzień skończył się na tym, że do domu wróciłam wraz z Nathanem około 22. Jakby nie było muszę się wyspać.

Obudziłam się o 5 rano. Zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno powinnam lecieć. Chcę tego bardzo jednak mam tyle wątpliwości. Z każdym dniem coraz to bliższym wylotu, boję się jeszcze bardziej.
Wstałam z łóżka i poszłam wykonać poranną toaletę. Ubrałam się w ten wcześniej zaplanowany zestaw, a swoje długie falowane czarne włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i jak się okazało nie tylko ja nie mogłam spać.
-Cześć tato – przywitałam się
-Cześć słońce. Jak się spało ? – zapytał ze smutkiem w głosie.
-Dobrze – odpowiedziałam. Sama czułam wewnętrzny smutek. Podeszłam bliżej i przytuliłam się do niego niczym mała dziewczynka. – Tato, boję się.
-Hej mała.. Nie masz się czego bać. Jesteś świetna w tym co robisz. Masz cudowny głos, wspaniale tańczysz. Robisz to co kochasz..
-A co jeśli mi się nie uda ? A co jeśli sobie nie poradzę ?
-Nie ma takiej opcji.. Lexi, to wielka szansa. Wiesz o tym sama. Gdybyś miała sobie nie poradzić to na pewno by cię nie wybrano. Ale i ty i Hope i Angi jesteście wyśmienite. Dlatego was wybrano.
-Kocham cię tato – wtuliłam się w niego jeszcze bardziej powstrzymując napływające łzy.
-Ja ciebie też kocham, myszko. Tak szybko dorosłaś.. Ten czas tak szybko leci. – mruknął
-Wcale, że nie.. Zawsze będę twoją małą córeczką – zrobiłam minkę niczym urażona 6-latka. Po chwili dołączyła do nas reszta rodzinki. Wyszykowani wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na lotnisko, gdzie czekali na nas już wszyscy. Najpierw pożegnałam się kolejno z Liamem i Danielle, Harrym i Kathrine, Louisem i Eleanor, Niallem i Jade i na koniec z rodzicami. Później z Venus, Luckasem, Cassidy i oczywiście Nathanem.
-Uważaj tam na siebie – szepnął, kiedy się do niego przytuliłam – I nie daj się żadnemu chłopakowi. Bo niech tylko się dowiem, że płaczesz przez jakiegoś to długo on już na tej ziemi nie pochodzi– zaśmiałam się i otarłam łzy spływające po moich policzkach. – Ej nie płacz głupia – przytulił mnie jeszcze mocniej. – Niedługo się widzimy .. Planuję mały niezapowiedziany wypad więc pilnuj się.
-Oczywiście braciszku, że będę się pilnować
-No dobra to by było na tyle słodkich scen.. Leć bo samolot odleci bez ciebie – przytuliłam się do niego jeszcze raz, pomachałam wszystkim i zabrałam bagaż. Ja, Hope i Angi stanęłyśmy przed wejściem i spojrzałyśmy się po sobie.
-No to zaczynamy największą przygodę naszego dotychczasowego życia – podsumowała Angelin
-Nowy rozdział w naszym życiu – dodałam
-Nowy rozdział przynoszący zmiany.. nowe doświadczenia – podsunęła Hope.
-Ale nic nie zmieni się w naszej przyjaźni.. Na zawsze razem, tak ? – zapytałam. Pokiwały twierdząco głowami. Ostatni raz odwróciłyśmy się za siebie i spojrzałyśmy na naszą jedną wielką rodzinę. Mimo, iż wylatywałyśmy tylko w 3, państwo Payne tak jak i państwo Tomlinson, wstało wcześnie rano by nas pożegnać. To cudowne mieć takich przyjaciół na całe życie. To cudowne jak wspaniałe życie potrafi pisać scenariusze.
Złapałyśmy się za dłonie i ruszyłyśmy przed siebie. Chwila moment i już byłyśmy w powietrzu.

~*~
No i jest pierwszy rozdział : ) Jest krótszy niż mam w zwyczaju pisać, ale mam nadzieję, że się spodoba : )
Jest to moje nowe opowiadanie i trochę inne od wcześniejszych więc mam nadzieję, że zostawicie komentarz z waszą opinią. Bardzo mi zależy na tym, aby wiedzieć czy podoba wam się ta historia i mam ją kontynuować czy też zakończyć już na początku ; *
Pozdrawiam < 3
~*~

niedziela, 21 października 2012

Prolog + bohaterowie :)


~*~
Zwykła nastoletnia dziewczyna. Zwykła a jednak przeszła więcej niż nie jedna jej rówieśniczka. W szybkim tempie musiała dorosnąć, aby zaopiekować się siostrą. Jedyną jej podporą były przyjaciółki i chłopak. Jednakże jak się okazało, tylko najbliżsi sercu byli w stanie unieść ją, gdy sama straciła swoje skrzydła. „Bo przyjaciele to ciche anioły, które unoszą nas, gdy sami stracimy nasze skrzydła” – ten cytat idealnie opisuje jej historię. „Żeby zobaczyć tęczę, najpierw trzeba przeżyć burzę” – drugie sformułowanie określające dwa rozdziały jej życia. Gdy przeżywała najgorsze, z ratunkiem przyszedł jej ojciec. To dzięki niemu mogła zakończyć przykry etap życia – burzę – i rozpocząć nowy, o jakim nawet nie śniła – w końcu zobaczyła tęczę. Zyskała nowych przyjaciół, nie tracąc przy tym starych. Przeżyła najwspanialsze miesiące swojej młodości, nie zapomniane wakacje. Wsparcie jakie nigdy nie miała. Zyskała nową rodzinę. Jej najlepszy przyjaciel stał się jednocześnie jej przyrodnim bratem. A co najważniejsze.. Zyskała miłość życia. Osobę, która zrobiłaby dla niej wszystko. Osobę, która nigdy by jej nie skrzywdziła. Ale czy takie osoby istnieją ? Czy istnieją osoby idealne, które nigdy cię nie zranią ? Odpowiedź brzmi nie.. Każdy ma swój własny ideał, niefortunnie jednak zranić jest bardzo łatwo, nawet najprostszym gestem, słowem.. czynem.
~*~
18 lat. Dla większości szczęśliwy wiek. Każdy z upragnieniem czeka, aż w końcu osiągnie pełnoletniość. Jednak nie ja. 18 rok mojego życia rozpoczął okres masowego niszczenia mi życia. Pierwsza wiadomość rozpoczynająca moją dorosłość „Jesteś w ciąży”.  Z początku byłam załamana, jednak wierzyłam, że jakoś damy sobie radę. Louis i Eleanor jakoś przeżyli. Para ma już synka .. Wmawiałam sobie, że jakoś się z tym uporamy. Zayn też tak mówił. Robił złudne nadzieje, że to przetrwamy. Do czasu. Do czasu, gdy podczas mojego 3 miesiąca ciąży, nie zostałam poinformowana o tym, iż mój chłopak ma romans. Dziewczyna była w tej samej sytuacji co ja. Również nosiła jego dziecko. Ja 3 miesiąc.. Ona 6. W tamtym momencie cały świat mi się zawalił. Nie potrafiłam mu tego wybaczyć. Nie chciałam mu tego wybaczyć. Z pozoru idealny z wiązek. Niestety tylko z pozoru.  Nie mogłam utrzymywać z nim kontaktu. Nie mogłam na niego patrzeć. Byłam pełnoletnia, mogłam robić co chciałam. A ja chciałam wyjechać. Chciałam zostawić to za sobą. Wyprowadziłam się do Los Angeles. Tata miał kasę, mogłam sobie na to pozwolić. Wyrwałam moje najlepsze przyjaciółki i zamieszkałyśmy „w Mieście Aniołów” we 3. Ja, Jess i Ashley.  Nim to zrobiłam, poinformowałam wszystkich, iż straciłam dziecko. Stres, nerwy.. Nie wytrzymałam tego.

Teraz mam 36 lat. Wciąż mieszkam w Los Angeles. Mieszkam z Kendalem oraz naszym synem Kyle’ em. Jestem szczęśliwa, choć przyznam, że nigdy nie pokochałam nikogo innego.. W moim sercu wciąż siedzi Zayn Malik. I co bym nie zrobiła, nie wyrzucę go stamtąd.
~*~
Cześć :) Jak widzicie opublikowałam prolog drugiej części mojego pierwszego opowiadania. 
Nie chciałam Wam zdradzać tego wcześniej niż przed prologiem, ale teraz już mogę.
To opowiadanie nie będzie opisywało dalszej historii Zayna i Vanessy. Ta część skupi się na losach ich dzieci.. Na losach dzieci całego One Direction. 
Niedługo powinnam wstawić pierwszy rozdział, jednak z góry uprzedzam, że nie wiem jak długo będę pisała tego bloga. Wszystko zależy jak czytelniczki przyjmą mój pomysł i ile ich będzie ;)

A oto bohaterowie nowego opowiadania :D




czwartek, 4 października 2012

Cześć :D

Cześć :D
A więc zadecydowałam, że zacznę pisać drugą część.. Jednak nie wiem jeszcze kiedy :P Podejrzewam że już niedługo, choć planowałam najpierw zakończyć pisanie mojego drugiego opowiadania ;) 
Informuję, że nie będzie to opowiadanie dosłownie o 1D.. Będą oni z tym istotnie powiązani, jednak nie będą oni głównymi bohaterami :) Nie wiem czy podoba wam się ten pomysł czy też nie, ale sądzę że to najlepszy pomysł .. Ich czas już się zakończył w tej historii, ale to nie oznacza że się nie pojawią :D na pewno będę o nich wspominać bo gdyby nie oni nie byłoby nowych głównych bohaterów :P

Mam nadzieję że spodoba wam się nowa historia i będziecie ją chętnie czytać i komentować :)

Pozdrawiam <3