-Już. Już prawie. Jeszcze odrobinkę i po wszystkim. Tak
mało brakuje. Tylko chwilka i będzie po wszystkim – mruczałam sama do siebie,
próbując uporać się z zapięciem walizki – TAK! – krzyknęłam, gdy tylko udało mi
się ją zapiąć. Odwróciłam się do garderoby i zauważyłam, iż wciąż nie
spakowałam mojego ulubionego
sweterka. – NIE! – warknęłam. Opadłam na łóżko
z braku sił i zrezygnowana.
-W Los Angeles nie będzie ci potrzebny sweterek –
powiedziała Hope, opierając się o framugę drzwi.
-Bez sweterka się nie ruszę! – zaprotestowałam
-Angelin wytłumacz jej, że w LA nie będzie jej potrzebny
sweter – zwróciła się do blondynki.
-Jak to nie będzie potrzebny.. Nigdy nie wiadomo, co się
wydarzy ! Dawaj Lexi, pakujemy.
-Nie dasz rady, Angi.. Ledwo zamknęłam ją tak, a ten
sweter jest cholernie gruby.
-To, co robimy? – zapytała przyjaciółka, a ja z błyskiem
w oku i uśmiechem na ustach spojrzałam się na nią.
-TAAAAAAAAAAAATOOOOOOO !!!!!!!!!!!!!! – wydarłam się na
cały dom z nadzieją, że mnie usłyszy. Jednak zero reakcji – TAAAAAAAATOOOOO !!
– ponowiłam próbę
-Alexis przestań krzyczeć! – upomniała mnie mama
-Dobra! – odkrzyknęłam jej oraz odczekałam chwilkę. – TAAAAATOOOO !!!!!!!! – zawołałam znowu.
-Nie możesz ruszyć tyłka, tylko drzesz się na cały dom ?!
Musisz wszystkich budzić !? – do mojego pokoju zawitał zaspany z słuchawkami na
szyi Nathan.. Mój starszy o 2 lata brat. Kątem oka spojrzałam na Angelin i jej
uśmiech wypełniający całe usta
-Oh spałeś ? Naprawdę ? A co to się stało ? Wybacz, ale
byłam pewna, że wykonujesz jakieś prace. Przepraszam, że przerwałam twój
odpoczynek po ciężkim wysiłku, jakim jest dla ciebie myślenie – powiedziałam z
sarkazmem. Nathan jest okropnym leniem. Jeśli nie leży na łóżku w słuchawkach
to zapewne jest z Luckasem i Cassidy. Synem wujka Louisa i córką wujka Liama.
Zawsze trzymają się, w 3 jako ci „najstarsi”. Luckas ma 19, a Cassidy i Nathan
po 18. Jakby nie patrzeć to ta paczka mojego tatusia z liceum to trochę taka.. chyba
kiepsko uświadomiona w temacie seksualnym. Całe piąć par - mój tata i moja mama
(Zayn i Perrie), wujo Louis i ciocia Eleanor, wujo Liam i ciocia Danielle, wujo
Harry i ciocia Kathrine oraz wujek Niall i ciocia Jade – narobili sobie dzieci
zanim skończyli szkołę. Ja tam nie wiem gdzie im się tak spieszyło, ale w sumie
na dobre wyszło. Przynajmniej mam młodych rodziców i zajebistych wujków.
Jesteśmy jak jedna wielka rodzina.
-Dziękuje ci Boże, za to, że wysyłasz to okropieństwo z
dala od domu .. dziękuje ci – zaczął mój brat – A i tak wgl.. Ojca nie ma.
Wyszedł gdzieś z wujkami.. a ja wychodzę teraz, więc nawet nie proś mnie, żebym
pomógł ci z głupim sweterkiem.. Papa – powiedział wrednie z uśmieszkiem i
wyszedł. Nie tracąc okazji wskoczyłam na jego plecy
-Oh ty mój kochany braciszku. Wiesz jak bardzo cię
kocham. – słodziłam Nathanowi jak tylko mogłam – Pomóż mi z walizką.. Albo nie
przylecisz do mnie za żadne skarby na wakacje – zrzucił mnie z pleców i
spojrzał pieronującym wzrokiem.
-Kpisz ze mnie ? Sądzisz, że mi zabronisz ?
-Niee.. Sądzę, że ładnie uśmiechnę się do tatusia i od
razu wysłucha swoją ukochaną córeczkę. I nie pojedziesz do żadnego Los Angeles.
-Uważaj, bo ty zaraz nigdzie nie pojedziesz
-A chcesz się założyć ? Jak sądzisz?.. Kogo posłucha
tatuś ? Swojej jedynej ukochanej córeczki czy okropnego leniwego syna ? –
zapytałam doskonale znając odpowiedź. Nathan zacisnął zęby i pięści, po czym
się rozluźnił.
-Daj ten pieprzony sweter – wyciągnął rękę, a ja
szczęśliwa pobiegłam do garderoby po ciuch. Po 10 min męczarni, chłopakowi
udało się – A teraz na kolanach dziękuj.
-Dziękuje – powiedziałam poczym pocałowałam brata w
policzek
-Fuj.. Dobra lecę.. Narka dziewczynki – uśmiechnął się do
Hope i Angelin i wyszedł.
-Angi możesz skończyć ? – zwróciłam się do przyjaciółki
-Ale, o co ci chodzi ? Z czym skończyć ?
-Z podwalaniem się do mojego brata. Wiem, że on ci się
podoba, ale weź z tym przystopuj
-Serio Lexi ? Serio prosisz Angi, żeby przystopowała z
flirtowaniem ? To tak jakbyś kazała słońcu nie świecić. – zauważyła Hope.
-EJ ! Ja tu jestem ! Ale fakt.. Macie racje. Moja wina,
że wrodziłam się do taty ? –oburzyła się blondynka.
Angelin Styles – córka wujka Harrego i cioci Kathrine.
Flirciara, jakich mało. Przejście obok przystojnego chłopaka i nie zagadanie do
niego, to zupełnie jak kara dla niej. Pewna siebie, zwariowana, wesoła
dziewczyna. Zawsze wszędzie jej pełno. Jedną z najlepszych jej przyjaciółkę
jest jej mama. No i oczywiście ja i Hope.
Nie jest naturalną blondynką.
Za to Hope owszem. Urodę zdecydowanie ma po swojej mamie
Jade, jednak charakterek po tatusiu, Niallu. Mój tata i cała reszta od zawsze
powtarzają, że Hope to wujek Niall w spódnicy. Kocha jedzenie i grę na gitarze.
Pełna poczucia humoru, wierna i lojalna przyjaciółka.
No i do ich dwójki doliczmy jeszcze mnie. Alexis ‘Lexi’
Malik. Tak jak i dziewczyny mam 16 lat i wrodziłam się charakterem do taty. No
i jeden talent odziedziczyłam i po tacie i po mamie. Śpiew. Jednak nie jest to
coś, co kocham.
Dziś spędzam ostatni dzień w Londynie. Moim rodzinnym
mieście. Wraz z Angelin, Hope, Cassidy i Luckasem oraz Nathanem chodzimy do
szkoły „artystycznej”. Śpiew, taniec, aktorstwo, tworzenie muzyki, gra na
instrumentach.. To jest ten dział do którego uczęszczamy. A raczej
uczęszczałyśmy. Ja i moje dwie przyjaciółki dostałyśmy niepowtarzalną szansę.
Zostałyśmy zgłoszone do wymiany uczniów ze szkołą w Los Angeles. Lecimy tam na
6 miesięcy, uczyć się tak samo jak tu w Londynie.. Tylko, że nie w Londynie.
Zawsze marzyłam, aby być uczennicą tamtejszej szkoły i wreszcie się udało.
Miałyśmy zamieszkać w domku wujka Liama i jego przyrodniej siostry, której
niestety nie miałam okazji poznać, jednak mój tata się nie zgodził. Kupił inny
dom niedaleko szkoły, ale jednocześnie blisko plaży. Zależało mi na tym. Nie
dostałam jeszcze szansy zobaczenia zakupu chociażby na zdjęciach. Ma być to
niespodzianka dla mnie i zobaczę go dopiero jak dolecę.

Oczywiście nie było tak łatwo. Na wakacje ma przyjechać
mój braciszek wraz z Luckasem i Cassidy.. Jednak jak dobrze pójdzie, to uda mi
się wynegocjować, aby to oni zajęli posiadłość Paynów.
-Wychodzimy gdzieś ? – zapytała Angi zrywając się z pufy
-Nie Angi.. Nie idziemy do Nathana i Luckasa –
odpowiedziała jej Hope
-Miałam na myśli spotkanie z Cassidy – wycedziła przez
zęby. Oby dwie spojrzałyśmy na nią z kpiną. Obróciłam się na łóżku głową do
poduszek i wybuchłam śmiechem. Jak się okazało nie jedyna, gdyż Hope zrobiła to
samo. Panna Style rzuciła się na moje łóżko, kładąc się tym samym koło mnie.
-Czy to takie złe, że chce się spotkać z przyjaciółmi, za
nim wyjadę na 6 miesięcy na inny kontynent ?
-Oh nie, oczywiście, że nie. – powiedziałam – Ale nas nie
oszukasz. Doskonale wiemy, że chodzi ci głównie o Nathana .
-Oj tam, oj tam. Było nie mieć przystojnego brata.. I
idziemy czy będziemy tak leżeć ??
-Idziemy idziemy – zakomunikowała Hope i zrzuciła nas z
łóżka. Ubrałam się w
TO i zeszłam na dół do
Angi i
Hope czekających
na mnie.
-Mamo wychodzę !! – krzyknęłam stojąc przy drzwiach
-Gdzie ? – zapytała
-Będę wieczorem – dodałam i wyszłam. Był początek
stycznia, ale mimo braku śniegu było góra z 5 stopni. A znalezienie naszej
grupki nie było trudnym zadaniem. Zawsze spotykali się w jednym miejscu. Jakieś
6 lat temu całą 6 wymknęliśmy się z domu, kiedy akurat był urządzany grill u
Tomlinsonów. Krążyliśmy po

okolicznych uliczkach, aż doszliśmy do niewielkiego
parku, a z niego wprost na jakby opuszczony teren. Było to urwisko z jednym
wielkim drzewem. Od razu wpadliśmy na pomysł, aby to była nasza sekretna
kryjówka. Nathan i Luckas przytaszczyli wielką oponę, która z pomocą wujka
Nialla zawisła na drzewie jako nasza huśtawka. Ja wraz z dziewczynami oraz
młodszą siostrą Luckasa , Venus, przynosiłyśmy wszystko co nie było nam
potrzebne. Jakieś prześcieradła, stoliczki itp. Urządziliśmy to na naszą „bazę”.
Miejsce gdzie mieliśmy wstęp tylko my. Miejsce gdzie mogliśmy uciec od
wszystkiego co nas gnębiło. Było to miejsce gdzie, każde z nas przeżyło swój
pierwszy pocałunek. A niektórzy jak Nathan i Luckas coś więcej. Oby dwoje
przyprowadzali tu na randki swoje dziewczyny. Tak czy inaczej było to wyjątkowe
miejsce dla każdego z nas. Z czasem, a dokładniej 3 lata temu, nasi rodzice
złożyli się i wykupili tą ziemie. Tak więc teraz możemy robić na niej co tylko
chcemy. Nie zmarnowaliśmy okazji i z miejsca ruszyliśmy do stworzenia domku. I
to jest nasze własne miejsce spotkań. Nikt inny nie ma tu wstępu.

-Witamy nasze Amerykanki – powitał nas wesoły jak zawsze
Luc
-Witamy szanownego Brytyjczyka – odpowiedziała przekornie
Angelin.
-A co wy tu robicie ? Sądziłem, że będziecie się cały
dzień pakować – spostrzegł mój braciszek
-Nath daj spokój.. Przecież one od kilku dni siedzą na
walizkach. A Angi to zapewne od miesiąca jest spakowana – odezwała się Cassidy,
wychodząc z małej kuchni, podając nam gorącą czekoladę.
-Przesadzacie. Wcale nie od miesiąca – broniła się
blondynka. – Może od 3 tygodni.
-Dobra pomińmy to.. To co tu robicie ? – ponowił pytanie
Nathan
-To nasz ostatni dzień w Anglii.. – zaczęła Hope
-To się nazwa pożegnanie, ty prymitywie – powiedziałam kąśliwie
-Ooo.. A kto nauczył cię takich ładnych słówek jak
prymityw, co ?
-Pff.. Na pewno nie ty. Wybacz, ale poziom twojej
inteligencji jeszcze nie dotarł na poziom takich słów. – znów zaczęłam
sprzeczkę z bratem. Mimo, iż często nam się to zdarza, potrafimy się naprawdę
dobrze dogadywać i zależy nam na sobie .. i to bardzo. Będzie mi go bardzo
brakować, kiedy już wyjadę. Zawsze był moim starszym bratem do którego biegłam
gdy czegoś się bałam, a ja zawsze będę jego młodszą siostrzyczką, którą musi
chronić. Taka kolej rzeczy.
Resztę dnia spędziliśmy na wygłupianiu się, graniu w gry
planszowe, kart, ale też PS3 które ściągnął tu Luckas, no i nie obeszło się bez
oglądania filmu i gry w butelkę. To już standardowe zajęcia podczas naszych
spotkań. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo będzie mi tego
wszystkiego brakować.
Dzień skończył się na tym, że do domu wróciłam wraz z
Nathanem około 22. Jakby nie było muszę się wyspać.
Obudziłam się o 5 rano. Zaczęłam się zastanawiać czy aby na
pewno powinnam lecieć. Chcę tego bardzo jednak mam tyle wątpliwości. Z każdym
dniem coraz to bliższym wylotu, boję się jeszcze bardziej.
Wstałam z łóżka i poszłam wykonać poranną toaletę.
Ubrałam się w
ten wcześniej zaplanowany zestaw, a swoje długie falowane czarne
włosy zostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół i jak się okazało nie tylko ja
nie mogłam spać.
-Cześć tato – przywitałam się
-Cześć słońce. Jak się spało ? – zapytał ze smutkiem w
głosie.
-Dobrze – odpowiedziałam. Sama czułam wewnętrzny smutek.
Podeszłam bliżej i przytuliłam się do niego niczym mała dziewczynka. – Tato,
boję się.
-Hej mała.. Nie masz się czego bać. Jesteś świetna w tym
co robisz. Masz cudowny głos, wspaniale tańczysz. Robisz to co kochasz..
-A co jeśli mi się nie uda ? A co jeśli sobie nie poradzę
?
-Nie ma takiej opcji.. Lexi, to wielka szansa. Wiesz o
tym sama. Gdybyś miała sobie nie poradzić to na pewno by cię nie wybrano. Ale i
ty i Hope i Angi jesteście wyśmienite. Dlatego was wybrano.
-Kocham cię tato – wtuliłam się w niego jeszcze bardziej
powstrzymując napływające łzy.
-Ja ciebie też kocham, myszko. Tak szybko dorosłaś.. Ten
czas tak szybko leci. – mruknął
-Wcale, że nie.. Zawsze będę twoją małą córeczką –
zrobiłam minkę niczym urażona 6-latka. Po chwili dołączyła do nas reszta
rodzinki. Wyszykowani wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy na lotnisko, gdzie
czekali na nas już wszyscy. Najpierw pożegnałam się kolejno z Liamem i Danielle,
Harrym i Kathrine, Louisem i Eleanor, Niallem i Jade i na koniec z rodzicami.
Później z Venus, Luckasem, Cassidy i oczywiście Nathanem.
-Uważaj tam na siebie – szepnął, kiedy się do niego
przytuliłam – I nie daj się żadnemu chłopakowi. Bo niech tylko się dowiem, że
płaczesz przez jakiegoś to długo on już na tej ziemi nie pochodzi– zaśmiałam
się i otarłam łzy spływające po moich policzkach. – Ej nie płacz głupia – przytulił
mnie jeszcze mocniej. – Niedługo się widzimy .. Planuję mały niezapowiedziany
wypad więc pilnuj się.
-Oczywiście braciszku, że będę się pilnować
-No dobra to by było na tyle słodkich scen.. Leć bo
samolot odleci bez ciebie – przytuliłam się do niego jeszcze raz, pomachałam
wszystkim i zabrałam bagaż. Ja,
Hope i
Angi stanęłyśmy przed wejściem i
spojrzałyśmy się po sobie.
-No to zaczynamy największą przygodę naszego
dotychczasowego życia – podsumowała Angelin
-Nowy rozdział w naszym życiu – dodałam
-Nowy rozdział przynoszący zmiany.. nowe doświadczenia – podsunęła
Hope.
-Ale nic nie zmieni się w naszej przyjaźni.. Na zawsze
razem, tak ? – zapytałam. Pokiwały twierdząco głowami. Ostatni raz odwróciłyśmy
się za siebie i spojrzałyśmy na naszą jedną wielką rodzinę. Mimo, iż
wylatywałyśmy tylko w 3, państwo Payne tak jak i państwo Tomlinson, wstało
wcześnie rano by nas pożegnać. To cudowne mieć takich przyjaciół na całe życie.
To cudowne jak wspaniałe życie potrafi pisać scenariusze.
Złapałyśmy się za dłonie i ruszyłyśmy przed siebie.
Chwila moment i już byłyśmy w powietrzu.
~*~
No i jest pierwszy rozdział : ) Jest krótszy niż mam w zwyczaju pisać, ale mam nadzieję, że się spodoba : )
Jest to moje nowe opowiadanie i trochę inne od wcześniejszych więc mam nadzieję, że zostawicie komentarz z waszą opinią. Bardzo mi zależy na tym, aby wiedzieć czy podoba wam się ta historia i mam ją kontynuować czy też zakończyć już na początku ; *
Pozdrawiam < 3
~*~